1. Polacy i Msze św. po polsku w Lund
Od sierpnia 2014 do połowy czerwca 2015 roku posługiwałem duszpastersko w parafii św. Tomasza i mieszkałem w naszym klasztorze św. Marii Magdaleny w Lund, w Szwecji. Chciałbym napisać kilka słów o moim prawie rocznym pobycie i doświadczeniu pracy duszpasterskiej w tym miejscu.
Najpierw jednak kilka słów o mieście, w którym dane mi było mieszkać. Lund jest uroczym, pięknym i zadbanym miastem, leżącym w południowej Szwecji, 12 kilometrów od Malmö. Słynie z uniwersytetu kształcącego studentów z całego świata. Uniwersytet znajduje się niedaleko naszego klasztoru, usytuowanego na Sandgatan 8. Oblicza się, że wliczając studentów, mieszka tutaj ponad 100 tysięcy ludzi. Spacerując uliczkami Lund, można bardzo łatwo spotkać młodych ludzi mówiących nie tylko po szwedzku, ale i po angielsku, rzadziej po niemiecku czy francusku.
W Lund po II wojnie światowej zamieszkali i podjęli pracę duszpasterską dla mieszkających tutaj katolików francuscy dominikanie. Pracują tutaj nieprzerwanie aż do dnia dzisiejszego. Wśród katolików należących do parafii św. Tomasza w Lund dużą i aktywną grupą narodowościową są Polacy. Nasi rodacy przybywali tutaj masowo po II wojnie światowej – byli to uratowani więźniowie obozów koncentracyjnych w Niemczech.
Następna duża fala emigrantów polskich pojawiła się po stanie wojennym, kiedy działacze „Solidarności” po pobycie w różnych ośrodkach internowania otrzymywali paszport „w jedną stronę”, z zakazem powrotu do Polski. Można też spotkać w Lund albo w jego okolicach wielu młodych Polaków, często bardzo dobrze wykształconych, którzy po upadku komunizmu przyjechali w celach zarobkowych, nie mogąc znaleźć w Polsce pracy jakiejkolwiek albo takiej, za którą otrzymywaliby godziwą zapłatę.
Posługiwałem duszpastersko głównie w środowisku polonijnym, choć czasami spowiadałem po angielsku albo sprawowałem Najświętszą Ofiarę po szwedzku. Msze w języku polskim odprawiałem w drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Frekwencja na Mszach była – ku mojemu zaskoczeniu – duża. Na Msze przychodzili ludzie zarówno młodzi, jak i w podeszłym wieku oraz dzieci. Po kilku miesiącach udało nam się zorganizować scholę. Pani Ola Rashid, jej spiritus movens, umiejętnie dobierała pieśni. Potrafiła tak dobrze przygotować członków scholi, że oprawy muzycznej podczas Mszy św. – tak myślę – nie powstydziłyby się klasztory dominikańskie w Polsce. Dowiedziałem się później, że pani Ola śpiewała w naszej scholi we Wrocławiu, a ponadto wielokrotnie brała udział w warsztatach muzycznych organizowanych przez Dominikański Ośrodek Liturgiczny w Krakowie. Pół godziny przed Mszą po polsku miałem dyżur w konfesjonale. Na ogół zawsze przed rozpoczęciem spowiadania czekał na mnie kolejka penitentów. Okazuje się, że nasi rodacy nie zapominają o spowiedzi również zagranicą. Nierzadko zdarzało się, że również po odprawieniu Mszy po polsku wracałem do konfesjonału, bo dalsi chętni czekali w kolejce, by pojednać się z Bogiem i Kościołem. Czytania na Msze po polsku przygotowywali lektorzy pod kierunkiem niezawodnego pana Leona, który czuwał nad ich dobrą dykcją.
Po pewnym czasie powiększyła się grupa ministrantów służących do Mszy w języku polskim. Do pana Stanisława, dawnego działacza „Solidarności” i pana Samuela dołączyli Piotr, pracownik naukowy uniwersytetu w Lund, i Adam, student tegoż uniwersytetu. W parafii katolickiej w Lund jest zwyczaj, że po niedzielnej Mszy chętni spotykają się w sali parafialnej, by przy kawie i cieście pobyć ze sobą i porozmawiać na tematy niekoniecznie związane z Kościołem. Grupa polskich katolików spotykała się tak w drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Spotkania przy kawie były dobrą okazją, by zintegrować środowisko polskie, jeśli tak się można wyrazić, na płaszczyźnie towarzyskiej. Zresztą kawa była dobra, a ciasto (przygotowywane przez panie) pyszne. Dzięki tym spotkaniom poznałem wielu dobrych, mądrych i wartościowych ludzi, którzy z powodów politycznych czy ekonomicznych opuścili Ojczyznę.
W dniach 6-8 marca o. Stanisław Przepierski, dominikanin z Warszawy, wygłosił rekolekcje wielkopostne. W rekolekcjach uczestniczyło wielu ludzi – niektórzy przyjechali nawet z Malmö, by wysłuchać nauki. W tym też czasie dużo wiernych przystąpiło do spowiedzi i otrzymało łaskę odpuszczenia grzechów w sakramencie pojednania.
W listopadzie 2014 roku, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, wysłuchaliśmy odczytu Pomoc duchowa Kościoła polskiego w wojnie polsko-bolszewickiej oraz śpiewaliśmy pieśni patriotyczne animowane przez panią Agnieszkę. W maju jedna z Polek (przykro mi, ale nie pamiętam imienia) wygłosiła referat na temat tzw. białych autobusów – transportu więźniów z obozów koncentracyjnych do krajów skandynawskich, zorganizowanego za zgodą władz faszystowskich pod koniec II wojny światowej. Dzięki akcji wywożenia więźniów udało się uratować życie wielu tysiącom ludzi, w tym także Polakom. Do dziś pamięć o tych ludziach jest żywa w środowisku Polonii w Lund.
14 czerwca przed moim powrotem do kraju odprawiałem ostatnią Mszę po polsku. Przyszło dużo rodaków, choć część już pojechała na wakacje. Ludzie uczestniczyli we Mszy, by podziękować za moją posługę duszpasterską w ciągu prawie całego roku, ale pewnie by przede wszystkim podziękować Panu Bogu za Kościół, który przekracza granice państw i kontynentów i który jednoczy ludzi różnych kultur, narodów, języków, ras itd. Przyszli, by też by podziękować za Polskę i pomodlić się za nią. Ufam, że Dobry Pasterz, mimo mojego powrotu do kraju, nie opuści swojej owczarni i nie zostawi jej samej. Od sierpnia albo września br. będą przyjeżdżać do Lund polscy oblaci z Malmö i odprawiać Msze po polsku.

2. Kościół katolicki w Szwecji – dane liczbowe i jego specyfika

Na koniec jeszcze kilka zdań o Kościele katolickim w kraju Trzech Koron. Dziś Kościół katolicki w Szwecji jest Kościołem, w którym spotykają się różne kultury, tradycje, rasy oraz grupy językowe i narodowe. Wypływa to z tego, że Szwecja jest krajem otwartym, który każdego roku przyjmuje wielu imigrantów z całego świata, w tym wielu chrześcijan z terenów objętych prześladowaniami za wiarę w Chrystusa. Oblicza się, że katolicy w Szwecji stanowią około 1,5% całej populacji. Prawdopodobnie jest ich więcej – niektórzy twierdzą nawet, że jest to 2% całego społeczeństwa, ale nie wszyscy katolicy płacą podatek na Kościół, który tutaj jest obowiązkowy. Dlatego trudno do końca policzyć ich wszystkich. W większości katolikami są obcokrajowcy albo obywatele szwedzcy, ale o zagranicznych korzeniach. Samych rodowitych Szwedów w Kościele katolickim nie ma dużo – około 20% wszystkich katolików. Na ogół są to ludzie, którzy po długich poszukiwaniach intelektualnych i duchowych odkryli wiarę katolicką.
W naszej parafii dominikańskiej w Lund odprawiane są Msze św. nie tylko w języku szwedzkim, ale i angielskim, polskim i hiszpańskim. Na Mszach św. można spotkać ludzi dosłownie z całego świata – nadaje to pewien specyficzny charakter wspólnocie parafialnej w Lund, a zarazem pokazuje wyraźnie, że Kościół katolicki jest powszechny i przekracza granice państw, a nawet kontynentów. Kościół jest naszym Domem, naszą Rodziną i naszą Ojczyzną, w której każdy może poczuć, że jest u siebie, bo wszędzie na całym świecie są siostry i bracia wyznający wiarę w Chrystusa, Naszego Pana i Zbawiciela.